Oto trzeci i ostatni rozdział Shizayi.
Od razu powiem (napiszę), że te trzy rozdziały jest to tylko początek gdyż zamierzam historię dalej pisać, więc będzie dalszy ciąg, tylko nieco inny. Teraz zamierzam zrobić krótką przerwę w publikowaniu Shizayi, ale będę pisać inne opowiadania. Ale proszę nie zniechęcać się: mam wszystko rozplanowane.
the b.: Bardzo dziękuje za komentarz. Naprawdę bardzo mnie ucieszył :D . Co do literówek - postaram się poprawić, ale nie wiem czy się uda, mam z tym duży problem;) Gomene
A oto trzeci rozdział:
Namie Yagiri wyszła z windy. Raźnym krokiem
ruszyła w stronę biura Izayi,
u którego pracowała
jako sekretarka.
Zaskoczona zauważyła, że drzwi do biura nie
było. Wyglądało na to, że ktoś wyrwał framugę. Ostrożnie weszła do środka.
Usłyszała głos swojego pracodawcy. Śmielej ruszyła dalej.
Zobaczyła Izayę śmiejącego się głośno i
kręcącego się w kółko na obrotowym fotelu. Zauważyła cienie pod jego oczami.
Znowu
nie spał całą noc pomyślała. Myślałam,
że jak skończy tamto zlecenie, to może odpocznie, ale najwyraźniej ma nowe.
-Izaya?
-O, Namie-san!
-Co się stało z drzwiami?
-Nieważne! Zadzwoń po kogoś. - zbył jej
pytania. - Mogłabyś skoczyć do sklepu po coś do jedzenia?
-Ok. - mruknęła Namie i wyszła.
Gdy wróciła, znalazła Izayę pracującego już
spokojnie przy komputerze. Wręczyła mu zakupy i zajęła się swoimi sprawami, a
Izaya wrócił do pracy. Co jakiś czas słyszała jego głos gdy rozmawiał przez
telefon, lub gadał sam do siebie.
Izaya był coraz bardziej zainteresowany tą
sprawą. Nie dość, że udało się im ukryć wszystko przed nim, to jeszcze zebranie
o tym informacji, okazywało się nie być takie łatwe.
To sprawiało, że czuł się...
Zaciekawiony.
Shizuo stanął przed biurem Izayi. Drażnił go
fakt, że zaraz zobaczy tą pijawkę. Jednak jeszcze bardziej drażniło, go to że
jakieś dranie odważyły się zaatakować jego brata.
Na szczęście Kasuka miał się już dobrze.
Shizuo był u niego w szpitalu i mimo ran jego brat czuł się dużo lepiej. Mimo
to Shizuo planował krwawą zemstę. Każdy kto go tak wkurwił nie miał prawa żyć i
raczej nie czekał go długi żywot.
Wziął głęboki, uspokajający oddech i wkroczył na
terytorium wroga.
Co mi
wczoraj odbiło? Trzeba było zabić Izayę, a nie dawać mu pretekst do czepiania
się do mnie.
-Shizu-chan!- wykrzyknął Izaya, widząc Shizuo
w drzwiach swojego biura. Namie słysząc to, wyjrzała zza półek z książkami.
Zobaczyła Shizuo Heiwajimę, słynną "bestię Ikebukuro", zmierzającego
z wściekłą miną w stronę Izayi.
No to
pięknie. Będzie rozróba. pomyślała.
Jakież było jej zaskoczenie gdy Shizuo, w
miarę spokojnie podszedł do Izayi i zamiast się na niego rzucić, po prostu uderzył
dłońmi w biurko i to nie rozwalając go.
-I jak, mendo? Dowiedziałeś się czegoś? -
warknął Shizuo, opierając gwałtownie dłonie na biurku, które zatrzeszczało
złowróżbnie.
-No co ty, Shizu-chan? Tak szybko?
-Podobno jesteś najlepszy.- wysyczał, łapiąc
go za bluzę na piersi, ostatkiem sił powstrzymując się od mordu.
Urażony Izaya wydął wargi.
-Ja jestem najlepszy!- obraził się i wystawił
język. - Komu innemu zajęłoby to z tydzień, a ja skończę wieczorem!
-Wieczorem?
-Yhm. Przyjdź o dziewiątej. Dam ci wszystko i
przy okazji zapłacisz.
Podsłuchująca Namie odetchnęła z ulgą.
Kończyła o siódmej. Jeśli Izaya podpadnie Shizuo, a na pewno to zrobi, ona
będzie daleko w domu, bezpieczna.
-Khh!- prychnął Shizuo, krzywiąc się
nieładnie.
Drań
pewnie zażąda jakiejś kurewsko wysokiej sumy!
-Nie martw się, Shizu-chan. Nie będę
przesadzał z ceną.- powiedział Izaya, jakby czytając mu w myślach.
Shizuo nic odpowiedział, puścił go tylko i
wyszedł po drodze zapalając papierosa. Postanawił, że zanim wróci, wypije
trochę jakichś ziół na uspokojenie.
Izaya był bardzo miły.
Wyraźnie coś knuł.
Było już ciemno gdy Shizuo ponownie stanął
przed biurem Izayi. Postanowił sobie, że jeśli Izaya znów coś wykombinował,
zabije go raz a dobrze. A potem wyjdzie i sam znajdzie tych drani co napadli
jego młodszego braciszka, choćby miał całe Tokio puścić z dymem.
Jadąc windą przygotował się psychicznie na
spotkanie z mendą, ale i tak wiedział, że to za mało. Orihara potrafił go
wyprowadzić z równowagi jak nikt inny.
Wszedł do biura i zobaczył Izayę, stojącego na
środku pokoju. Jak zwykle na jego obliczu gościł złośliwy uśmieszek.
-Skończyłeś? Jak tak to gadaj. -Shizuo
postanowił od razu wziąć byka za rogi.
-Nie tak szybko Shizu-chan. Najpierw zapłać.-
zaśmiał się Izaya.
-Ile?
-Nie tak. Chcę czegoś od ciebie, Shizu-chan.
-Czego?
Dziwny błysk zagościł na chwilę w oczach
Izayi. Przechylił nieco głowę zanim odpowiedział.
-Seksu z tobą.
-CO? - Shizuo nie wierzył własnym uszom. Miał
racje ta menda coś knuła, jednak nie spodziewał się czegoś TAKIEGO. -Chyba cię
pojebało, ty cholerny, manipulujący...
Izaya wspaniale się bawił. Nowy dowcip
wykręcony Shizu-chanowi doskonale mu się udał. Heiwajima był wściekły jak
nigdy. Izaya kochał go drażnić. Odwrócił się od wyzywającego go Shizu-chana i
powiedział.
-Wiedziałem, że się nie zgodzisz. Ale jak nie
zapłacisz to nici z informacji.-
Od początku nie miał zamiaru udzielać
jakichkolwiek informacji Shizu-chanowi. Cała akcja miała jedynie na celu wkurwienie
go.
Shizuo patrzył na Izayę idącego w stronę
biurka, gotując się ze złości i nienawiści. Ruszył w jego stronę. Nie
powstrzymywana żądza mordu wręcz z niego parowała.
Izaya nie spodziewał się aż takiej
błyskawicznej akcji. Nawet nie zdążył zareagować. Został chwycony za kark i
pchnięty na biurko. Upadł na nie brzuchem do dołu.
Shizu-chan dopadł go i przygiął do blatu.
Izaya pierwszy raz w życiu poczuł strach.
Spróbował się
wyrwać. Jednak Shizuo był zbyt silny. Chciał coś powiedzieć, ale Shizu-chan
wsunął mu palce do ust.
Ugryzł,ale po chwili puścił, gdy nie wywołało
to żadnej reakcji.
Shizuo zdarł mu spodnie z tyłka i wsunął w
Izaye palce, wcześniej znajdujące się w jego ustach. Izaya wydał z siebie
zduszony jęk.
Czuł je poruszające się w nim i gwałtownie
wpychane przez Shizu-chana głębiej. To było dziwne uczucie, nawet przyjemne,
ale Izaya wciąż się wiercił. Nie bardzo podobało mu się to, co Shizu-chan mu
robił, a właściwie nie podobał mu się fakt KTO mu to robił.
Nagle poczuł, że palce zniknęły. Spiął się.
Miał dziwne przeczucia co do tego, co miało zaraz nastąpić. Zamarł w
oczekiwaniu.
I nie pomylił się.
Shizuo wszedł w
niego gwałtownie, mocno, zdecydowanie. Izaya wizgnął z bólu. Spodziewał się
tego, ale i tak czuł zaskoczenie. Nie wierzył, że Shizu-chan mógłby mu zrobić
coś "takiego".
Blondyn zamarł. Czekał aż informator
przyzwyczai się do nowego uczucia. Izaya westchnął. I postanowił, że mu się
podoba. Tak czy siak nie ma wyboru, a przynajmniej może mieć z tego jakąś
przyjemność. W końcu sam tego chciał czyż nie?
-No dajesz, Shizu-chan.- jęknął, tym samym
wyrażając zgodę, na tak niecną profanację, jego wspaniałej (jego zdaniem) pupy.
-Podoba ci się, Izaya-kun? - spytał drwiącym
głosem Shizuo. Nadal był zły. Wiedział, że menda go wykorzystała, wiedział, że „zapłata”
była tylko pretekstem, by odmówić mu udzielenie informacji
i że Izaya wcale nie chciał z nim spać. To
wszystko było dowcipem, wrednym, złośliwym dowcipem, skonstruowanym tak, by
Shizuo wkurwić. Izaya nie przewidział jednej rzeczy. Shizu-chan był jedyną
osobą, której zachowanie różniło się od przewidywań Orihary. Właśnie dlatego
Shizuo to robił. Izayi na złość.
-A mam jakiś wybór? - spytał retorycznie
Izaya, uśmiechając się z wysiłkiem. Shizuo warknął i zaczął się w nim poruszać,
nie mógł jednak nie zauważyć, że Izaya ma rzeczywiście ładny tył i kształtne biodra.
Informator obrócił lekko głowę i popatrzył na
Shizu-chana. Na jego twarzy widniała dziwna mieszanka złości i przyjemności.
Izaya zachichotał i pomyślał o kamerach zainstalowanych w pomieszczeniu.
Shizuo nie spodobał się ten chichocik.
Szczerze powiedziawszy to go jeszcze podjudził. Przcisnął Izayę mocniej do
biurka, na co informator skupił się na tym, na czym powinien, a mianowicie na
bólu, którym jego ciało powitało w sobie intruza.
Jęknął.
-Zwolnij... Shizu-chan...
Shizuo nie zwolnił, ale zamiast tego zrobił
coś innego.
Przysunał usta do jego karku, owiewając go
ciepłym, przyspieszonym oddechem i zaczął całować
i gryźć szyję
Orihary. Izaya wciągnął gwałtownie powietrze do płuc. Shizu-chan na tym nie
poprzestał. Wsunął jedną dłoń pod czarną koszulkę i zaczął pieścić biodra i
pobrzusze Izayi. Coraz wyżej i wyżej...
Izaya zagryzł wargi. No cóż, nie spodziewał
się, że Shizu-chan postanowi i jemu sprawić przyjemność i kompletnie nie był na
taką sytuacje przygotowany. Nie był w stanie, ani zachować kamiennej twarzy,
ani tłumić dźwięków, wydawanych przez jego rozdygotane ciało.
Poczuł, że się rumieni.
Gorąco wręcz oblewało jego policzki.
Druga ręka Shizuo zawędrowała między nogi
Izayi. Zaczęła przesuwać się po wnętrzu ud, czasem mocniej, a czasem lżej
muskając delikatną skórę informatora paznokciami. Kilka razy paznokcie, niczym
szpony zaciskały się, zostawiając czerwone ślady. Izaya zacisnął zęby.
Nie da się wyjść cało ze starcia z bestią.
Nawet takiego.
Spomiędzy zaciśniętym warg infomatora wydobył
się zduszony jęk, gdy Shizuo chwycił jego penisa i zaczął go pobudzać.
Brutalnie, jak na bestię przystało.
Ruchy Shizu-chana robiły się coraz szybsze. Również
i Izaya poczuł, że kres już blisko.
Doszli w tym samym
momencie. Shizuo stęknął tylko, ale Izaya, mając dość tłumienia w sobie emocji,
obwieścił swój orgazm przeciągłym krzykiem.
Shizuo wyszedł z niego. Odsunął się i
zlustrował Izayę uważnym spojrzeniem.
Informator półleżał na biurku. Od pasa w dół
był nagi. Nogi miał zgrabne, szczupłe, tak samo stopy. Podwinięta koszulka
odsłaniała płaski brzuch, ładnie wyrzeźbiony, kształtne biodra
i plecy. Jego jasna
skóra była mokra od potu.
Jego głowa leżała luźno, opierając się
policzkiem o biurko. Włosy miał w nieładzie, policzki zarumienione. Półotwarte
usta ukazywały białe ząbki. Oczy miał zamglone i dziwacznie błyszczące.
Izaya wciąż był pod wrażeniem tego stosunku.
Nie miał siły by się ruszyć, a co dopiero wstać. Pierwszy raz poczuł
podniecenie seksualne i pierwszy raz kochał się z kimś. Wcześniej ludzie
pociągali go jako całość i to wcale nie seksualnie. Nie uprawiał seksu bo nie
czuł takiej potrzeby, a poza tym z kim?
A Shizu-chan...
W sumie nigdy nie
uważał Shizu-chana za „człowieka”. Może mogł z nim spać właśnie dlatego...?
-Ej, pijawko. Wstajesz? - odezwał się Shizuo.
Izaya popatrzył na niego z wyrzutem i
spróbował. Upadł z powrotem, do tego nabijając sobie siniaka na łokciu. Uznał,
że świat jest niesprawiedliwy i ogółem wredny.
Shizu-chan patrzył na wysiłki Izayi z lekkim
rozbawieniem. W końcu ulitował się nad nim i podniósł go. Posadził go na
fotelu. Jak na niego dośc delikatnie, ale Izaya i tak się skrzywił, czując ból
w swym umęczonym tyłku.
Shizuo pochylił się nad nim. Izaya spojrzał na
niego trochę wystraszony. A nóż, widelec Shizu-chan postanowi jednak go udusić?
Sam nie wiedząc czemu, Shizuo pocałował Izayę.
Izayę zatkało. To na pewno Shizu-chan? pomyślał.
Po chwili otrząsnął się z zaskoczenia i oddał
pocałunek.
Chwilę później Shizuo oderwał usta od ust
Izayi.
-Nie było dla mnie żadnych informacji, co?-
wyszeptał.
Wstał i wyszedł zanim Izaya zdążył
odpowiedzieć.
Heiwajima Shizuo
wyszedł przed budynek. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę Ikebukuro.
Już prawie doszedł
gdy nagle poczuł wibracje komórki.
SMS ze znajomego numeru.
Izaya.
Przeleciał wzrokiem listę nazwisk, adresów i
numerów telefonów. Przeczytał krótką wiadomość na końcu:
„Za dużo zapłaciłeś. Co z resztą, Shizu-chan?”
Prychnął i ruszył w stronę Ikebukuro, nie
zdając sobię sprawy, że się uśmiecha.
Z mendą policzy się później.
Miał na dziś zaplanowaną krwawą zemstę, bez
litości.
***
Mam nadzieję, że się podobało ^^