piątek, 23 listopada 2012

(Shizaya) Rozdział 1




       Shizuo Heiwajima szedł wściekły po Shinjuku. Wyjątkowo wściekły. Powód jego wściekłości mieszkał właśnie w Shinjuku, miał bluzę z futerkiem, złośliwy uśmiech, pokręconą psychikę i nazywał się Izaya Orihara.
 Nienawidził tego popaprańca.
Nienawidził, jak ta menda nazywała go „Shizu-chan”, jak manipulowała ludźmi.
Nienawidził, jak Izaya starał się go wkurwić. Nienawidził go za to, że mu się udawało.
 Ogrom tej nienawiści powodował, że Shizuo szedł ulicami Shinjuku, warcząc: „Zabiję, zabiję, zabiję cię Izaya, nienawidzę cię, zabiję, zabiję, zabiję, ZABIJĘ, ZABIJĘ...” i tak dalej. Ludzie pospiesznie ustępowali mu z drogi. Shizuo, słynny w Ikebukuro, był równie znany w Shinjuku, zwłaszcza że obiekt jego ogniście wyrażanej nienawiści miał biuro w Shinjuku, mieszkanie w Shinjuku i również był bardzo znany. Izaya Orihara, informator.
 Shizuo doskonale wiedział, że Izaya nie przepuści okazji, żeby mu zrobić na złość. Zbyt bawiło go patrzenie jak Heiwajima się wścieka, i szaleje. Dlatego gdy młodszy brat Shizuo, Kasuka, został napadnięty i trafił do szpitala, Shizuo podejrzewał właśnie Izayę. Ba, podejrzewał. Był pewny, że on maczał w tej sprawie swe zdolne paluszki.
 I to właśnie było głównym powodem tego, że szedł po Shinjuku, krokami niemal robiąc dziury w chodniku.  Jeszcze nigdy nie był aż tak wściekły, a to z pewnością bardzo źle wróżyło dla informatora.
 Kiedy doszedł do budynku, w którym mieściło się biuro Izayi, nawet nie krzyknął swego zwyczajowego „Izaaaya-kun” tylko wpadł do holu. Dodatkowo, jeszcze zespuł mu humor fakt, iż drzwi wejściowe były otwarte. Miał nadzieje, że będą zamknięte i będzie musiał je wyważyć, wyładować na nich trochę złości, by zabijanie Izayi potrwało nieco dłużej.
 Na szczęście, drzwi do gabinetu Izayi były już zamknięte, co poprawiło mu odrobinkę nastrój. Kopnął je i wypadły, razem z framugą. Wszedł do środka.
 Rozejrzał się, zaskoczony. Izayi nigdzie nie było. Skupił wzrok za biurkiem, na fotelu odwróconym tyłem do niego.
 Podszedł do niego powoli, gotowy uskoczyć przed nadlatującym nożem. Odwrócił fotel. Zamrugał, zaskoczony.
 Izaya spał.


5 komentarzy:

  1. Uhuhu ^^ ale fajnie sie zaczyna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ^^ Jutro dyczytam reszte, bo chce spać xD
    Shin-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Pierwszy rozdzialik jaki czytam na tym blogu. Mimo wielu powtórzeń (na początku pierwsze kilka zdań) mogę powiedzieć, że końcówka była dość oryginalna :) Robienie dziur w chodniku poprzez same kroki- tak bardzo Shizuo :3
    ~ Sasha

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Pierwszy rozdzialik jaki czytam na tym blogu. Mimo wielu powtórzeń (na początku pierwsze kilka zdań) mogę powiedzieć, że końcówka była dość oryginalna :) Robienie dziur w chodniku poprzez same kroki- tak bardzo Shizuo :3
    ~ Sasha

    OdpowiedzUsuń