Hej.
Jako, że ciągle docierają do mnie prośby o dalszy ciąg Shizayi, żeby choć troszkę Was ułagodzić i ukoić stęsknionę za Izayą i Shizu-chanem serduszka, wrzucam króciutkie rp autorstwa mojego i Law-chan. Nie ma ono żadnego związku z fabułą z mojego opowiadania, a powstało pod wpływem nudy. Nie będzie ono traktowane jako pełna notka, więc 21-ego możecie spodziewać się Nibiru 4. Nibiru będzie podzielone na serie, tak samo jak Shizaya, więc jak skończę tą część, będzie można spodziewać się Shizayi. Następnie, prawdopodobnie będzie historia Leona i Cody'ego (kto to dowiecie się czytając :P) a potem wznowienie Nibiru. A co dalej nie wiem, nie planuje aż tak daleko w przyszłość. Aha, plany mogą się zmienić, w zależności od możliwości i czasu.
Lubie pisać raz to, raz co innego. To, na co w danej chwili mam ochotę, stąd kolejność notek.
Tyle jeśli o mnie chodzi.
Law-chan najprawdopodobniej wciąż będzie wrzucać opowieści o Chrisie i Lawrence, być może pojawi się cała ich historia, nie tylko krótkie one-shoty.
Zachowany zostanie układ publikowania notek, to jest co dwa tygodnie, raz ja, raz Law-chan.
To tyle ze spraw organizacyjnych.
A więc czas na RP.
Kamera...
Akcja!
Shizuo: <idzie przez miasto, paląc papierosa i patrząc na wszystkich podejrzliwie zza czarnych okularów> Gdzie ta menda...
Izaya: *podskakuje radośnie, idąc przez Ikebukuro, gdy nagle dostrzega przed sobą znajomą postać. Uśmiecha się radośnie. Zaczyna machać ręką* -Oiii Shizuuu-chan~♫
S: <odwraca się szybko, wypluwając szluga, a gdy zaciska mocno pięści, zaczyna iść w stronę Izayi> IIIZAAYAAA-KUUN! Mówiłem, żebyś zabierał stąd swoją kościstą dupę!
I: -Kościstą? *czuje się lekko urażony, ale po chwili znów się uśmiecha* - Przyszedłem, bo pomyślałem, że się stęskniłeś, że ci nudno beze mnie, SHIZU-CHAN.
S: Ja ci zaraz kurwa pokażę, jak się stęskniłem! <wyrywa z pobocza znak, a potem biegnie za Izayą z żądzą mordu w oczach>
I: - Hej nie wymachuj tym żelastwem, Shizu-chan, bo zrobisz komuś krzywdę! * krzyczy uciekając, w biegu odwracając głowę za siebie. *
S: <biegnąc za nim, ciska znakiem z całej siły> Zamknij ryja!
I: *Już ma odskoczyć, gdy czuje, że coś ma nie tak z nogą. Patrzy w dół i widzi skórkę od banana. Poślizgnął się na niej i nie zdążył odskoczyć* No bez jaj *znak trafia go w głowę. Upada, oszołomiony*
S: Ty szmaciarzu... <podchodzi i chwyta go mocno za włosy, a potem szarpoie gwałtownie> Zaraz ci pokaże jak bardzo się kurwa stęskniłem...
I: *patrzy na niego oszołomionym spojrzeniem* Naprawdę? *próbuje być ironiczny, ale trochę mu przeszkadzają gwiazdki przed oczami*
S: Och, nawet nie wiesz jak bardzo... <puszcza jego włosy, ale chwyta wpół i przerzuca sobie przez ramię, a potem idzie z nim gdzieś w boczne uliczki>
I: *szarpie się, ale nagle przestaje widzieć, bo coś zalewa mu oczy. Ociera je ręką. * O krew. * Wyciera rękę o koszule Shizuo*
S: Przestań, mendo, bo ci zwiążę ręce <rzuca go na kontener ze śmieciami>
I: * Marszczy nos* Shizu-chan, nie wiedziałem, że lubisz takie klimaty....
S: To już wiesz. <zrywa okulary z twarzy i rzuca je gdzieś za siebie, a potem zaczyna rozpinać spodnie>
I: Planujesz na mnie nasikać? Zboczeniec! * wyciąga nożyk.* Chcesz, żebym ci obciął co nieco?
S: Ty mi możesz co najwyżej obciągnąć <wyrywa mu nóż i wbija w zieloną blachę, a potem przytrzymuje go mocno za klatę, żeby nie uciekł>
I: *Zaczyna się niepokoić* Hmm... a co ty planujesz? *próbuje się wyrwać*
S: Och, sam kazałeś mi pokazać, jak bardzo się stęskniłem <szarpie się z klamrą paska> A więc stęskniłem się tak bardzo, że postanowiłem cię przelecieć.
I: *Unosi brwi. Jest lekko spanikowany, ale próbuje zachować zimną krew* Błąd, Shizu-chan. Zwierzęta nie parzą się z ludźmi. Nie chce być zoofilem.
S: Jakby mnie to obchodziło <prycha, a potem zrywa z niego spodnie>
I: *Kopie go w kolano, podkula drugą nogę* Przestań żartować Shizu-chan! Przecież się mnie brzydzisz!
S: Och, tak, ale po prostu bardzo się stęskniłem za swoją małpą <łapie go za włosy, a drugą ręką rozsuwa szeroko jego kolana>
I: *Próbuje go odepchnąć* Hej to obrzydliwe, Shizu-chan! Chcesz mnie zgwałcić na śmietniku? Jeszcze się czymś zarazimy! *szuka argumentów. JAKICHKOLWIEK*
S: Taka chodząca cholera jak ty może się jeszcze czymś zarazić? Zaraz się przekonamy... <wchodzi na śmietnik, wślizgując się między jego uda, za które mocno go przytrzymuje, a potem z całej siły wpycha członek w jego wejście>
I: *Oczy zachodzą mu łzami. Desperacko stara się rozluźnić.* Shizuu... boliii.... *Z zemsty gryzie go z całej siły w szyję i tak trzyma.*
S: <łapie go za włosy i mocno odchyla jego głowę w tył, a potem pcha> Wiem, że boli. MA boleć...
I: *Zaciska zęby i oczy zdecydowany nie wydać z siebie żadnego dźwięku. A tym bardziej, żeby nie patrzeć na Shizu-chana*
S: I jak? Czujesz się już chory, szmato? <pcha znowu, wchodząc prawie do końca>
I: Czuje się chory od samego patrzenia na ciebie *warczy zza zacisnietych zębów* Mam nadzieje, że się czymś zarazisz.... potworze *już nie jest w stanie się powstrzymywać, jęczy z bólu i łzy ciekną mu po policzkach*
S: <opiera się o ścianę obiema rękami, poruszając się coraz szybciej i wbijając coraz głębiej> Znalazł się kurwa chorowitek...
I: Tak jak myślałem, jesteś potworem * jęczy przez łzy, ale z dziwną satysfakcją w głosie*
S: <wychodzi z niego i dochodzi na jego brzuch, po czym schodzi ze śmietnika, zapinając spodnie> Gorzej dla ciebie...
I: *Czuje krew zmieszaną z jego spermą spływającą mu po udach. Upada na śmietnik. Patrzy na niego.* Tak?
S: Lepiej jakby nie pieprzył cię potwór, co? A teraz spierdalaj, zanim nie zatęsknię znowu.
I: *Próbuje wstać. Przewraca się. Patrzy na niego znowu.* Przez jakiegoś potwora nie mogę sobie spierdolić, więc idź sobie, z łaski swojej ty... ty... *Opuszcza głowę*
S: No powiedz mi jaki jestem popierdolony <patrzy na niego z góry z pogardą w oczach>
I: Jesteś potworem. *mówi beznamiętnie. Nie patrzy na niego. Nie widać mu twarzy. Łzy padają mu na gołe uda*
S: Chodź tu, małpo... <dźwiga go z łatwością>
I: *Patrzy na niego zaskoczony, i szybko odwraca głowę. Niemrawo próbuje się wyrwać* Sam jesteś małpa *Jakoś nie stać go na lepszą ripostę*
S: A ty zoofilem...
I: Nie, ja nie jestem. Ty jesteś jakimś... Humanofilem!
S: Lepsze to niż taki buc jak ty <czochra mu i tak zmierzwione już włosy>
I: *Prycha* Uważaj bo ubrudzisz swoje barmańskie wdzianko tym bucem, którego zgwałciłeś, i któremu leci krew ze spermą z tyłka! *Wyszło nie zamierzenie płaczliwie. Znowu się szarpie. *
S: Chcesz mi spierdolić czy nie?
I: Nawet na to nie mam siły! *ma mroczki przed oczami, więc wtula się w niego* Jak zasnę to mnie zabijesz?
S: Miałeś przecież spierdolić <wywraca oczami>
I: Nie mam siły. Ani spodni. *oczy mu się zamykają*
S: Cholera, jesteś taki beznadziejny... <wzdycha>
I: Ty bardziej * zasypia* Shizu-chan....?
S: Mmm?
I: Następnym razem jak się stęsknisz... użyj jakiegoś żelu, dobra? *śpi*
S: To go przynieś, małpo...
I: *wtula się w niego przez sen* Dobra Shizu-chan *mamrocze*
(koniec?)
***
Mam nadzieje, że się podobało. Proszę o komentarze, one baaardzo motywują i od razu chce się pisać, jak ma się dla kogo XD
I zagadka:
Która z nas pisała jako Shizuo, a która jako Izaya?
^^
Wow, ale ostro się zrobiło :D Biedny Izaya ma syndrom sztokholmski :D Ale najbardziej to mnie chyba dziwi, że ten smród ze śmietnika im nie przeszkadzał, tylko bakterie :P
OdpowiedzUsuńTak bardzo lubię tego bloga *^* Nie mam pojęcia kto był kim xD Fajne~♥
OdpowiedzUsuńOch, tak się cieszę, że ci się podoba^^
UsuńNaprawdę, jak przeczytałam, że lubisz tego bloga, to mam ochotę skakać z radości xD aż mam ochotę miauczeć XDDD
I zapraszam w poniedziałek rano na Nibiru 4 ;)
Z chęcią przeczytam~ :3
Usuńhehe humanofil XD Bardzo fajne :D Ja się podpisuje pod Kitty Kou. Również bardzo lubię tego bloga ;)
OdpowiedzUsuńwilczysmok ;D
XD jeju jak mi sie smiac chce xD toć stylem to przypomina poczontyki Serii Niefortunnych Dni xD
OdpowiedzUsuń