Ten rozdział z dedykacją dla Yuki, która ma dziś urodziny.
Życzę wszystkiego najlepszego! :3 A prezent wkrótce pojawi się na blogu xD
Przepraszam za długość notki, ale jest to pierwsza część tego rozdziału. Po prostu nie miałam na głowie mnóstwo roboty, a czasu brak. Naprawdę przepraszam! ;.;
Następna część rozdziału pojawi się najpóźniej w czwartek wieczorem, najwcześniej jutro rano.
Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. ;.;
Nibiru cz. 5
Satoshi obudził się. Wciąż miał na sobie koszulę ze świątyni. Był przykryty czerwonymi szatami. Leżał na starej, lekko popsutej, podartej i powycieranej, skrzypiącej przy każdym ruchu kanapie. Ale jednak kanapie. Nie pamiętał kiedy widział jakąś ostatnio. Usiadł i rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował.
Ciemne, ciche z mnóstwem półek, wyglądało jakby było w piwnicy. Na podłodze leżała stara, szara wykładzina, pod pomalowaną na szaro, odrapaną ścianą stał stół. A na stole wieża i wielkie głośniki. W pomieszczeniu była para drzwi. Jedne, chyba wejściowe, wśród półek i drugie, koło stołu z głośnikami.
Wstał i podszedł do stołu. Przyjrzał się półkom. Stały na nich płyty i kasety z muzyką. Znajdował się w jakimś sklepie, bądź piwnicy maniaka muzyki.
Nie, chyba mały, obskurny sklepik, bo pod przeciwną ścianą stało biurko z kasą fiskalną. Podszedł do drzwi wejściowych i otworzył je. Zobaczył zawalony korytarz. Ruiny wyglądały na niedawno ruszane, ale mimo to nie sądził by mógł zrobić sobie przejście. Zamknął drzwi. Nie tędy droga. Ruszył w stronę drugich drzwi. Przechodząc pogłaskał mimochodem głośnik.
Uwielbiał muzykę. Większość gatunków, nie było dla niego ważne, czy to rock, czy muzyka klasyczna. Jak mu się podobało, to słuchał.
Brakowało mu tego. Od dawna nie było na tyle prądu, by posłuchać muzyki, ani też nie miał sprzętu. Gdy zobaczył ogromne głośniki, coś go boleśnie ukłuło w duszy.
Odtworzył drzwi.
I stanął twarzą w twarz z Nibiru.
Zaskoczony spanikował i odskoczył. Wpadł na ścianę. Plecami przypadkowo przycisnął przycisk i w pokoju zapaliło się światło. Zaskoczony spojrzał na lampę.
Nibiru popatrzył na niego rozbawiony.
- Jak wystraszone kocię. - skomentował.
Satoshi spojrzał na niego ze złością. Opanował się. Znów popatrzył na lampę.
- Jest prąd? - wyraził swoje zaskoczenie. Nibiru popatrzył na niego pytająco.
- Światło. Jest światło. - wskazał na lampę. Nibiru zagapił się na jego palec. Satoshi poczuł się nieswojo. Zabrał ręke.
- W całym budynku może się świecić. - powiedział niechętnie Nibiru i przeniósł wzrok na szyję chłopaka. - Na dachu jest takie coś, co robi światło. Ale reszta budynku jest zamieszkana.
- Zamieszkana? - Zdziwił się Satoshi.
- Tak, nie jest tam bezpiecznie. Ale tu jest. One nie schodzą pod ziemię. Boją się. -
- Jakie one? - zaniepokoił się chłopak. - Co tam jest?-
- Ludzie, nieludzie. Tacy, co się zmienili do końca. Nie mają woli, ale ich pani ma. Jej głos tu nie dociera, dlatego tu nie wchodzą. Umierają jak zejdą. - Wyjaśnił Nibiru niejasno.
- Jak stąd wyjdziemy? - zapytał Satoshi. Nibiru popatrzył na niego jak na idiotę.
- Drzwiami.
- A oni? - wskazał na sufit i zauważył, że Nibiru znów niezdrowo zainteresował się jego palcem. Poruszył nim i zobaczył, że mężczyzna wodzi za nim wzrokiem.
- Najwyżej ich pozabijam. - odparł nieobecnym głosem Nibiru. Satoshi eksperymentalnie zbliżył palec do jego twarzy. Nibiru rozchylił usta.
A potem rzeczy potoczyły się błyskawicznie. Satoshi poczuł, że jest przewracany. Po chwili leżał na podłodze, przygnieciony ciężarem Nibiru. Mężczyzna trzymał jego dłoń, z wciąż wystawionym palcem. Spojrzał w oczy Satoshi'emu i zbliżył wargi do jego palca. Otworzył je i wsunął sobie palec do ust. Po chwili Satoshi poczuł lekkie ugryzienie. Otworzył szeroko oczy, czuł, że drży mu całe ciało. Nibiru znów miał ten głodny wyraz twarzy. Puścił jego palca, choć wyglądało jakby wcale nie chciał. Odwrócił wzrok.
- Co to jest? - zapytał dziwnie gardłowym głosem, patrząc nad głowę Satoshi'ego, na stół. Chłopak zadarł głowę, spojrzał na wieżę i głośniki.
- Sprzęt do odtwarzania muzyki. - mruknął, głos mu drżał. Nibiru spojrzał na niego. Twarz mu złagodniała, przechylił głowę pytająco.
- Co to muzyka? - zapytał.
- Nie wiesz? - zdziwił się Satoshi, powoli się uspokajając. Nibiru pokręcił głową przecząco i oparł podbródek na obojczykach Satoshi'ego.
- Wytłumacz. - zażądał.
- To... - Satoshi zastanowił się. Spojrzał na świecącą lampę. - Pokazać ci? Tylko musisz dać mi wstać. - Nibiru podniósł się, robiąc niezadowoloną minę. Chłopak wstał i podszedł do wieży. Włączył ją. Działała.
- Podaj mi jakąś płytę z półki. Wybierz jedną. - powiedział. Nibiru popatrzył na półkę z namysłem. Po chwili wręczył chłopakowi płytę. Satoshi spojrzał na okładkę. Lana del Rey. Born to die. Zaskoczony spojrzał na Nibiru.
- Pokazuj. - powiedział mężczyzna i stanął za nim.
- Już. - powiedział Satoshi i włożył płytę do odtwarzacza.
Jedna płyta, tyle wspomnień. Jego matka była fanką Lany. Puszczała ją w samochodzie, jak odwoziła Satoshi'ego do szkoły i śpiewała 'Blue jeans'. Wtedy uważał to za żenujące, teraz... Chciałby to usłyszeć. Wybrał piosenkę. Z głośników popłynęły pierwsze takty utworu. Poczuł smutek. Tęsknił za mamą.
Miał ochotę płakać.
Opanował się szybko. Odwrócił się.
I will love you till the end of time
I would wait a million years
Promise you'll remember that you're mine
Baby can you see through the tears? - głos kobiety sprzed końca świata, otaczał ich i hipnotyzował, zapewniał o miłości.
- I jak? - spytał zachrypniętym głosem i spojrzał na Nibiru.
Nibiru szeroko otwartymi oczami patrzył w przestrzeń. Opuścił nieco wzrok.
- Da się tak? - wyszeptał. - Tak czuć... Wy możecie?
- Hę? -
- Tyle uczuć... - wymruczał nisko. - Niesamowite... Nie wiedziałem...
Nagle Satoshi zdał sobie sprawę, że Nibiru przypiera go do stołu. Mężczyzna pochylił się do ust chłopaka. Z cichym pomrukiem pocałował Satoshi'ego i wsunął mu ręce pod koszulę, błądząc palcami po jego nagich plecach.
- ... że mogę tak czuć.
***
Jeszcze raz przepraszam.
W ramach przeprosin wrzucam chibi postaci zrobionych w pewnym programie.
Nibiru
Satoshi
Oto link do programu, jakby chciał się ktoś pobawić:
Obiecuję, do czwartku wrzucę dalszą część.
Mimo to mam nadzieję, że się podobało i proszę o komentarze.
Omomomom. Lecę dalej,bo się podjarałam. ;d
OdpowiedzUsuń(Terror).