piątek, 22 listopada 2013

Nibiru 5 (cz.2)



Hej.
Hmmm... Zacznę tak

Jest godzina 00:52. Czyli już piątek.
Przepraszam.
Nie wyrobiłam się, choć się starałam.
Błagam o wybaczenie.
Życzę miłego czytania.


Nibiru cz. 5 (cz.2)


- H-hej... - wyjąkał Satoshi. Palce Nibiru sprawiały mu przyjemność, ale był zbyt wystraszony, żeby pozwalać na tak wiele.  - Co ty.... - urwał, czując dłonie mężczyzny na pośladkach. Delikatnie dotykały, muskały jego skórę. Chłopak sapnął. Spróbował się uwolnić. Nibiru spojrzał mu w oczy, mrucząc, a Satoshi zauważył, że robi to w rytm muzyki. Całe ciało mężczyzny wibrowało.
- Przestań... - jęknął, jednak zauważył z przerażeniem, że przyjemność spowodowana dotykiem działa na niego, że zaczyna się podniecać. Nie spodziewał się, nigdy mu się nie zdarzyło by podniecił go ktoś tej samej płci. Nibiru wsunął mu udo między nogi i dzięki temu z pewnością czuł, że chłopak  nie przyjmuje dotyku obojętnie.
- E-ej... - sapnął, czując łzy w oczach. - Nibiru... -
 Nibiru chwycił jego twarz w dłonie, Satoshi zacisnął powieki.  Po chwili poczuł oddech mężczyzny na twarzy.  Zagryzł wargi, nie wiedział czego się może spodziewać. Gdy Nibiru musnął swoimi ustami jego powieki, znalazł dłońmi jego włosy i zacisnął palce na długich pasmach.
- Szszsz... ciii - szepnął mu Nibiru do ucha.
Chłopak wzdrygnął się.
- Nie bój się. - mężczyzna pocałował go w ucho. - Nie zrobię ci krzywdy, przecież mówiłem. - I jego dłonie wróciły na pośladki, lekko je ściskając i paznokciami robiąc delikatne kółeczka na miękkiej skórze. Przesunął ustami w dół jego szyi i ugryzł lekko w obojczyk. Satoshi'ego przeszył dreszcz. Jego próby obrony słabły. Mężczyzna spokojnie pieścił jego ciało, nie zwracając uwagi na opór chłopaka. Jego ręce wędrowały po całym ciele chłopaka, głaszcząc gdzieniegdzie, czasem delikatnie drażniąc wrażliwą skórę paznokciem, a czasem zdecydowanie drapiąc i ściskając. Chłopak miękł z każdą chwilą. W końcu poddał się zupełnie.  Zagryzł wargi starając się tłumić jęki.
Nibiru uśmiechnął się z triumfem w czerwonych oczach, ale chłopak tego nie widział, wciąż miał zaciśnięte powieki. Dlatego nie wiedział co mężczyzna robi, dopóki nie poczuł, że jest podnoszony w powietrze. Odruchowo otworzył oczy, zaraz jednak je zamknął. Sam nie wiedział czemu, ale bał się doświadczyć tego wszystkiego z otwartymi oczami.
Poczuł, że jest kładziony na czymś miękkim, pewnie kanapie , po chwili długie kosmyki musnęły jego twarz. Złapał się ich, jak gdyby tonął, a one były rzuconą mu liną ratunkową. Usłyszał szelest ubrań i materac ugiął się, gdy Nibiru na niego wszedł.
Czuł usta mężczyzny na swojej szyi.
Palce drażniące mu sutki, drugą dłoń powoli wędrującą w dół jego ciała.
Wargi na sutkach, całujące, pieszczący język.
Ugryzienie, mimo że nie mocne, a jednak wstrząsające całym jego ciałem.
Dłoń zaciskającą się na członku.
Jęknął przeciągle. Łzy spłynęły mu twarzy, nie bólu i upokorzenia, tylko zwykłego ludzkiego strachu. Nibiru przerwał wykonywane czynności. Poczuł jego oddech na policzku i palce delikatnie przeczesujące jego włosy.
- Otwórz oczy. - wyszeptał mężczyzna. Satoshi odwrócił głowę. Palce pogłaskały go po twarzy. Były wilgotne od łez. - Otwórz. - prosząco powtórzył Nibiru.
Niechętnie rozchylił powieki. Nie spojrzał na Nibiru. Bał się, że zobaczy na jego twarzy ten głód, a tego w tym momencie nie zniósłby na pewno.
-Popatrz na mnie. - Chyba czytał mu w myślach, każąc mu robić to, czego się bał.
Powoli odwrócił głowę i uniósł wzrok na twarz Nibiru. Mężczyzna patrzył na niego poważnie. Włosy miał rozpuszczone i chyba był nagi, chłopak nie widział wyraźnie, wpatrzony w jego oczy, które nagle błysneły lekko czerwienią, jednak po chwili przygasły. Wyglądał w miarę normalnie, o ile ktoś taki może normalnie wyglądać.
Przysunął się do chłopaka i przyciągnął go do siebie. Chłopak westchnął zaskoczony, gdy znalazł się w jego objęciach. Mimowolnie zesztywniał. Nibiru przytulił go i wtulił twarz w jego włosy.
- Nie płacz... - wymruczał. - Już nie będę. - Pogłaskał go po włosach. - Przepraszam. -
Chłopak, słysząc to, niespodziewanie dla siebie się rozkleił. Rozpłakał się tak naprawdę pierwszy raz od śmierci rodziców, od obudzenia się wśród trupów, gdy wszystko już nie było takie jak wcześniej. Zaszlochał.
- Już, już. - mruknął Nibiru. - Spokojnie...
- N-nie o to-o cho-odzi... - chlipnął Satoshi. - Wy-wystraszyłem się po prostuuu...
I nagle wtulił się w Nibiru, jak wystraszone kocie. Nibiru na chwilę zamarł, ale za moment już go obejmował, chyba troszkę zdziwiony.
- Nie boisz się już? - spytał ostrożnie.
- N-nie zrobisz mi krzywdy? - spytał chłopak, powoli się uspokajając.
Nibiru się uśmiechnął.
- Tobie nie mógłbym zrobić krzywdy. -
- D-dlaczego? -
- Bo... ty to ty. Jesteś sobą. Nie musisz się mnie bać. Ciebie nie chcę skrzywdzić.
 Satoshi popatrzył na niego, nieco zdziwiony, ale już na tyle znał Nibiru, by wiedzieć, że jaśniejszej odpowiedzi się nie doczeka. Dopóki Nibiru nie zechce tego jaśniej powiedzieć, to nie powie.
- To jak, nie boisz się? -
- Trochę się boje... ale mniej. - przyznał Satoshi.
Nibiru odsunął się od niego i z namysłem dotknął palcem jego ust.
- Słodkie. -
Chłopak zaczerwienił się. Zastanowił się.
- Jakbym poprosił, żebyś przestał, zrobiłbyś to?-
- Tak. - uśmiechnął się Nibiru. Nagle przywiódł na myśl Satoshi'emu Kota  z Cheshire, chociaż właściwie sam nie wiedział czemu. Może przez te ostre zęby szczerzące się w uśmiechu?
- Obiecujesz?
- Obiecuje. - Uśmiech Nibiru znikł w mgnieniu oka. Satoshi przysunał się do niego i powoli, z wahaniem, dotknął swoimi wargami jego warg. Nibiru powoli, jakby dając chłopakowi czas do namysłu przewrócił go na plecy i zawisł nad nim, jednocześnie pogłębiając pocałunek. Dłońmi delikatnie pieścił jego szyję i plecy. Satoshi wplątał dłonie w jego włosy, tuż przy głowie i zaczął gładzić miękkie pasma. Nibiru zamruczał.
Polizał go po szyi końcem języka, a dłoń przesunął z pleców chłopaka na jego uda. Po chwili całując po kolei obojczyki, sutki i żebra chłopaka zszedł do jego podbrzusza i ugryzł go lekko. Niespodziewanie chłopak jęknął, sapnął i odrzucił głowę do tyłu. Był bardzo podniecony. Nibiru uśmiechnął się i poślinił palce. Sięgnął reką i zaczął drażnić opuszkiem palca wejście Satoshi'ego.
Chłopak wyprężył się. To dziwne. Bał się, ale było mu dobrze. Jakoś... ten strach zszedł na dalszy plan. Otoczył ramionami jego kark i wtulił twarz w jego szyję. Nibiru wsunął mu palec do środka i poruszył nim. Satoshi wstrzymał oddech. To było naprawdę dziwne uczucie, dziwne, ale nie nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie. Mężczyzna ruszał przez chwile palcem, moment później wsunął drugi i rozłożył palce jak nożyczki. Chłopak jęknął.
Nibiru rozciągał go, szukając jego wrażliwego miejsca. Poczuł wilgoć na szyi.
-W porządku? - spytał.
-Yhmmm... - jęknął chłopak. Mężczyzna pogłaskał go po włosach i wsunął palce głębiej, paznokciami drażnić wrażliwe wnętrze chłopaka.  Nagle chłopak wydał z siebie niski, głęboki jęk i nabił się na jego palce.
- Tutaj? - mruknął i pogłaskał to miejsce.  Satoshi zadrżał i westchnął. Nibiru wyjął palce. Chłopak zaburczał niechętnie, czując dziwną pustkę. Nibiru przyłożył swojego członka do wejścia Satoshi'ego, a po chwili wszedł w niego powoli ale zdecydowanie. Chłopak wydał z siebie stłumiony okrzyk bólu. Nibiru zatrzymał się. Objął go i przytulił go do siebie.
-Spokojnie. - mruknął. - Rozluźnij się. Przestanie boleć. - Pogłaskał go uspokajająco po plecach.
- O-ok... - jęknął chłopak. - Już. - szepnął po chwili.
Nibiru zaczął się poruszać. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Nagle uniósł chłopaka i posadził go sobie na kolanach, chwycił za biodra i zaczął na siebie nabijać. Ich brzuchy ocierały się o członek Satoshi'ego sprawiając mu sporo przyjemności.
Chłopak w pewnym momencie sam zaczął się unosić i opadać. Mężczyzna złapał go za ramiona, oderwał od siebie i spojrzał mu twarz. Satoshi był zarumieniony, miał łzy w zamglonych oczach. Po brodzie spływała mu strużka śliny. Jęczał i zdecydowanie były to jęki przyjemności. Nibiru nie wytrzymał i pocałował go namiętnie, wsuwając mu język do ust i pieszcząc nim język chłopaka.
Dłonią złapał go za członka i zaczął mu obciągać. Nabijał go na siebie szybko i gwałtownie. Coraz brutalniej. Nagle chłopak wyprężył się i trysnął mu w dłoni. Mężczyzna doszedł zaraz po nim, zalewając wnętrze Satoshi'ego.
Chłopak opadł i wtulił się w ramię Nibiru. Czarnowłosy ostrożnie położył się na plecach, tak że chłopak znalazł się na jego klatce piersiowej. Powoli wysunął się z niego. Przytulił go i głaskał go uspokajająco po plecach. Chwycił czerwone szaty leżące na brzegu kanapy i przykrył ich oboje.
- Przepraszam. - powiedział cichutko Satoshi.
- Za co? -
- Obśliniłem ci ramię. - chłopak miał czerwone uszy.
 Nibiru zachichotał.
- Nie martw się... Będzie dobrze.
 Satoshi zacisnął dłonie na ramieniu mężczyzny.
- Nibiru... -
- Hmm?
- Nie pójdziesz sobie? - spytał niepewnie.
Nibiru pocałował go we włosy.
-Nie. Zostanę z tobą. -
Chłopak odwrócił głowę i popatrzył na niego. Nibiru uśmiechnął się. Pogłaskał go po twarzy.
- Prześpij się. Pójdziemy stąd jak będzie bezpiecznie.
- A gdzie?
- Gdzie tylko zechcesz.

***

Mam nadzieję, że było spoko.
Mimo mojej karygodnej postawy proszę o komentarze.

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie najlepsze opowiadanie na tym blogu *.*. Jest naprawde dobre i wciagajace, mam nadzieje ze szybko napiszesz ciag dalszy. Bardzo polubilam Nibiru, taki fajny i niebezpieczny ;D. Duuzo weny zebys pisala te swoje swietne opowiadania. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Seksy są zawsze fajne. *Ruda czuje się niewyżyta... baka Rjuuda ;_;*

    ~Ruda (terrr.)

    OdpowiedzUsuń